środa, 24 lipca 2013

Prolog

          - A więc jesteś pewien, że to ona? - zapytała wysoka, szczupła kobieta podnosząc wzrok na mężczyznę. Zawiódł ją już nie raz, tym razem nie chciała ryzykować. 
          - Ależ oczywiście. Czyżbyś przestała mi już ufać? - złośliwy uśmieszek przebiegł po jego twarzy. Dobrze wiedział jakimi uczuciami go darzy.
          Zgrzytnęła zębami i zacisnęła dłonie w pięści.
          - Znajdź ją i przyprowadź. Nie obchodzi mnie jak to zrobisz. Potrzebuję jej. 
          - Spokojnie, kochana. Dostaniesz ją szybciej niż myślisz. - Mężczyzna zamyślił się na chwilę. - A tak właściwie to po co ci ona? Nasza krain...
          - Ta kraina nie jest nasza i dobrze o tym wiesz. To ona jest tą, która miała nas powstrzymać jednak coś nie wyszło. Jest śmiertelniczką, nie wie o nas, ale ci cholerni posłańcy Florence też jej szukają. Musimy być pierwsi, zrozumiałeś, Gabriel? 
          - Oczywiście, moja pani. - Ukłonił się i wyszedł z komnaty szybkim krokiem.

           Vivienne podeszła do okna i wyjrzała przez nie. Śnieżnobiałe słońce zachodziło powoli. W oddali majaczył się las. Kobieta doskonale wiedziała, że gdzieś pośród przezroczystych, szklanych drzew są drzwi. Kryształowe, lśniące, cudowne. Właśnie stamtąd przyjdzie ona. Słodkie i niewinne dziewczę, które już niedługo zmieni się w jej osobistą maszynę do zabijania wszystkich, którzy będą próbowali odebrać jej władzę nad krainą. Aż zachichotała na samą myśl o tym. Och, z pewnością będzie zabawnie.


~*~

Wreszcie napisałam prolog. Nie jestem do końca pewna jak wyszedł. Cóż, to mój debiut na tym blogu, więc nie ukrywam, że jestem trochę podekscytowana. No nie wiem, sami oceńcie. 
Od razu piszę, że będzie to opowiadanie z gatunku Fantastyki, więc jak ktoś tego nie lubi to nie jest ono dla niego.